28.12.2015

jesień, a właściwie to już gwiazdka za pasem

Od września, kiedy, zdaje się, pisałem ostatnio ciężko mi się było zebrać, ale jak wiadomo życie pisze najlepsze materiały i scenariusze. A było tak: 11 listopada pojechaliśmy po południu na działkę, i wracając stamtąd ok. 17 dalismy dzieciom szanse na drzemkę. Drzemka o 17 to nic dobrego w perspektywie wieczornych peregrynacji związanych z kładzeniem dzieci spać, i faktycznie, po początkowym wrażeniu nieprzemożnej chęci do snu zaraz po wejściu do domu, dzieciaki się jednak rozbudziły. Zjadły kolacje, poczytaliśmy i padło hasło: "no dobra, to teraz kładziecie się sami, jeśli chcecie to palcie lampki, gadajcie, ale potem sami połóżcie się". Pomysł świetny, dzieci skwapliwie przytaknęły. Wyszedłem, zgasiłem lampke i czymś się zajeliśmy z Mamą. Coś tam było słychać, ale mimo to uśpilismy naszą czujnośc....po mniej więcej 10 minutach dzieciaki wypadają z pokoju krzycząc "Wraaaaaa jesteśmy piratamiiiii!" wyglądając tak:



w pierwszej chwili pomyślałem "poduszę..." bo już miałem dość, no ale oczywiście złość zmieszana z ukrytym śmiechem szybko przeszła i musielismy przystąpić do kąpieli, któej wcześniej z racji rozespania uniknęli. Pomalowani byli kompleksowo, w uszach i w nosie też, jeszcze kilka dni później pani Irenka w przedszkolu pytała czemu Wu ma brudne uszy :D Dokonali tego przy pomocy farb plakatowych wygrzebanych z szuflady i wody dostarczonej przez nas w celu picia w nocy. Poradzili sobie, co ?

Do świąt (które w międzyczasie już własnie minęły) miało jednak miejsce jeszcze kilka istotnych wydarzeń. Po pierwsze, Mamie i spółce udało się wydać książkę "Pozytywna Dyscyplina", o co walczyły długo i zawzięcie i w końcu ukoronowały swoje starania sukcesem. Po drugie, wzięliśmy udział w przedszkolnych jasełkach, wcielając się w role Pastuszka i Aniołka, do spółki z Ostrymi. Przy tej samej okazji Homik wykazał swoje spore talenty recytatorskie, aktorskie i śpiewacze, z czego byliśmy bardzo radzi i dumni. Po trzecie, ja, Tata, podjąłem decyzję o zmianie pracy i od 1 lutego będę reprezentował nowego pracodawcę :) I w końcu, kiedy już myśleliśmy, że cały ten bogaty w wydarzenia rok zmierza ku spokojnemu końcowi, okazało się jeszcze, że Wu przyniosła (prawdopodobnie z przedszkola) weszki. Czyta się i słyszy o tym, ale drodzy państwo to fakty - 21 wiek, stolica, wszy. Podjęliśmy walkę, miejmy nadzieję, że z sukcesem.

Rok tradycyjnie kończymy w gronie zanjomych, tym razem w mazurskich ostępach, czyli ahoj, przygodo! Do usłyszenia w nowym roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz!