19.07.2013

demoniczne zęby i inne mrożące krew w żyłach historie...

tym razem minęły 2 miesiące prawie od ostatniego posta, bo nowinek co prawda nie brakuje, ale jakoś się zebrać nie mogę...bo najgorzej wychodzi jak się chce napisać tekst "programowy", o czymś, i się go na siłe chce wymyślić. najlepiej natomiast zacząć od tego co na bieżąco jest, wtedy jakoś samo "płynie"....

na bieżąco zatem mamy w domu rzyg i sraczkę, bo skądś - podejrzenia wskazują na Kasię, opiekunkę - przyszedł do nas podstępny wirus :( zaczęło się w sobotę o północy, Zuzia nie chciała zasnąć i w końcu swoją niechęć skwitowała obfitym wymiotem. Czynność powtórzyła jeszcze potem dwukrotnie. Jak zwykle w takich momentach nie wiadomo co robić, czy faszerować smectą, dicoflorem, czy dać spokój - i tu porada - najlepiej dać spokój, bo w pierwszej fazie wszelkie płyny odbijają się od dna żołądka i wracają do nadawcy :P Rozważałem też podróż do Apteki w Płocku (bo akurat pojechaliśmy po homika do dziadków, ale o tym potem), w sam raz nocna wycieczka...Tak czy inaczej w niedzielę rano nastapiła ewakuacja dzieci z okolicy, żeby uniknąć zarażenia, bo inne dzieci mogły zarazić kolejne małe dzieci. No bo, to akurat był koniec tygodniowego turnusu homika i jego brata ciotecznego u dziadków - turnusu pełnego niebywałych atrakcji takich jak pływanie pontonem, lesne biwaki, wizyty w skansenie i udział w dojeniu krów! Pełen czad. no i akurat pojechaliśmy homika od dziadków odebrać i poranna ewakuacja miała uchronić kuzyna i jego siostrę przed załapaniem backyla, co jednak się nie udało, jak okazało się we wtorek. We wtorek bowiem objawy ujawniły się u Ciocasi, dziadka i starszej kuzynki. Wesoło, co ? Aktualnie więc body count wynosi 8, bo nie wspomniałem o tym że po powrocie do domu, w poniedziałek, ja, Mama i Homik również zostaliśmy ścięci przez grypke. Ja pracowałem spod koca, Mama spała do południa, a homik zasadniczo przespał calutki dzień. Tylko sprawczyni zamieszania, Wiewiurra, była już rześka i wesoła i tylko czasami wypuszczała rzadziznę bokiem. już nam przechodzi ale profilaktycznie eliminujemy się z życia towarzyskiego, spotkań, urodzin i nawet babcie oszczędzamy rezygnując z wieczornego wyjścia na koncert.

Tyle grypa. Czy wspomninałem że jednocześnie Wiurce rosną zęby i nie da się jej uśpić inaczej niż w leżaku? no to wspominam :)

w tak zwanym międzyczasie WuWu zaczęła prawie stawać, już nawet jak się zapomni to stoi, chodzi przy meblach i włazi na krzesła. poza tym lubi śpiewać i grać na pianinie, zwłaszcza z dziadkiem, podobnie zresztą jak homik. poza tym jest okropnie przyzwyczajona do zasypiania w leżaczku, i to problem niestety. nie mamy pomysłu na odzwyczajenie aktualnie...ze spaniem jest ogólnie problem taki, że dzieci śpią albo koło nas, w zasadzie w łóżku z nami. to niby naturalne, ale mi jednak troche przeszkadza. hipoteza robocza jest taka, że wyniosą się jak je w końcu zakwaterujemy w jednym pokoju, razem. no zobaczymy...

Wiewiurka poza tym troche mówi już: mama, tata, daj, bujubuju no i donośne MNIAM. aha no i umie jeść widelcem takie rzeczy które się da w ten sposób zjeść, łyżka i płyny to jeszcze nie ten poziom, ale też już nieduzo brakuje. kubki, szklanki i inne naczynia do picia już dawno opanowała i kubeczka 360st uzywamy już tylko do spania praktycznie. szybko, nie ?

Homik natomiast dużo mówi, dużo pyta, np wczoraj spytał jak sie nazywa ta kulka po której chodzimy - chodziło o ziemię :) i potem co ona robi - no kręci się. a dlaczego? bo masa, bo grawitacja, bo słońce...przyjął. wchodzimy do domu - "mamo a wiesz że słońce ma olbrzymią masę i tak się to wszystko kręci... ?" i pokazuje jak ziemia lata wokół słońca...:D słodkie.

co więcej? ostatnio na topie jest piłka i rower z pedałami w kształcie kwiatków, który H widział będąc na zakupach w Tesco. wydaje się to lepszym rozwiązaniem niż otrzymany ostatnio rowerek trójkołowy i w tym kierunku zamierzamy dążyć.

ogólnie to jednak trzeba być z gumy. mieć gumowe nerwy, gumowy czas, gumowe talerze i gumowe oczy, bo dwa małe bąble to nie jest coś co daje w 100% się wyspać. oczywiście, sami się do tego przyczyniamy, bo zamiast iść jak ludzie spać o 23, to się szwendamy do 1szej, a potem wstać ciężko. ale z drugiej strony, jak dzieci idą ostatecznie spać o 22 albo óźniej, to kiedy obejrzeć film, chwilę pogrzebać w ważnych sprawach, pograć, wziąć prysznic, poprzytulać się ? no niestety tylko wtedy....a oczy jak się okzazuje z gumy nie są :D

tyle aktualności. postaram się wrócić tu szybciej niż za 2 miesiące :)