Wymarzony Szpital ma swoje reguły, przynajmniej na papierze: buty
owinięte w folie, porządek w lodówce, odwiedziny w godzinach
15.00-20.00. jak to u nas bywa z regułami, pewne są przestrzegane, a
pewne nie. i powiem szczerze - trudno się dziwić, bo o ile czyste buty i
lodówka to sprawa oczywista, o tyle kwestia odwiedzin już nie.
no bo w końcu, zostajemy rodzicami. w szpitalu leży mama z
homickiem, a gdzie ma leżeć tata? w domu, patrzeć w sufit? w pracy,
gdzie i tak nie można się skupić na obowiązkach? jedyne miejsce o którym
myśli tata to łóżko mamy i kuwetka na homicka. zresztą, i mama i
homicek potrzebują pomocy taty, bo mimo naprawdę miłych i pomocnych
położnych, gotowych na każde wezwanie do asysty, i tak znajdzie się
wiele spraw w których ręka taty okaże się niezbędna.
dlatego ze
świadomością łamania reguł tata siedział u boku mamy i homicka ile tylko
się dało. zarówno legalnie w godzinach odwiedzin, jak i nielegalnie,
przed i po godzinach i dobrze się z tym czuł. bywało, że dopiero po 21
pani położna gniewnym głosem wyganiała tatę przed kąpielą homicków. ale
tata nigdy nie czuł się taki zadowolony ze złamania reguł. bo to może
głupie, ale naprawdę jedyne co było słuszne, to być ojcem nielegalnym.