22.08.2013

fąfle dwa

odzwyczaiłem się i znów dłuższa przerwa, a to źle, bo teraz akurat codzień prawie coś nowego jest i to ważne różne rzeczy!

na przykład przedwczoraj (20 sierpnia) Wiewiurka postawiła pierwsze samodzielne kroki! na razie to nieśmiałe próby i jednak jeszcze częściej zasuwa na czworakach niż na piechotę, ale jednak! będziemy pomagać i zachęcać, żeby doskonaliła umiejętności.

nie tylko zresztą chodzenie się pojawiło. zgodnie z teorią (no, może nie teorią, prawidłowością), że największe skoki rozwojowe wywołują różne wyjazdy, przydody itd., podczas wyjazdu z Babcią na wieś (w tym czasie tata ładował akumulatory w domu robiąc, co mu na myśl przyszło) małe Wu nauczyło się rozpoznawać zwierzaki i do repertuaru miauczenia i szczekania doszedł odgłos osła, kury (przesłodkie kuokuokuo) i inne. wcześniej zaś nad morzem - o czym szerzej tutaj - w zasadzie opanowała sztukę samodzielnego stania. poza tym sama je łyżką albo widelcem (ma 15 miesięcy), pije z kubeczka bezdziubkowego i myje sobie zęby (no, dobra....tak to wygląda). no ale dla równowagi jeszcze wciąż dziarsko trzyma się maminej piersi, nad czym bolejemy bo jeszcze nie możemy wrócić do normalnego trybu spania....całą noc. aktualnie prowadzimy prace nad odzwyczajeniem, czemu ma sprzyjać zamiana sypialni (my przeniesliśmy się do mniejszej a dzieci zajmują większą) i nocne negocjacje, dzięki którym czasami Wu akceptuje kubeczek zamiast mleka :) ja akurat biorę w tym aktywny udział, przez co współczynnik wyspania mi spadł, no ale trudno. jakoś musimy to przetrwać jeszcze te kilka dni.

poza tym między dzieciakami jest coraz więcej interakcji - przede wszystkim takiej fajnej pozytywnej - Homik często coś małej tłumaczy, co robić, czego nie robić a także w rozczulający sposób ją pociesza "Wuwu, nie płacz..jesteśmy" - po prostu tak jakbyśmy słyszeli siebie, tylko przez jego usta. razem też się wściekają przed snem, chętnie się razem kąpią i w ogóle bawią, no i oczywiście Wu jest małą papużką - chce robić wszystko to co brat. cieszymy się patrząc na to jak razem uczą się żyć i sobie nawzajem pomagać. są czasem trudne momenty, gdy spierają się o zabawki albo gdy jedno z nich ma wyjątkowo podły humor, ale uczymy się radzić sobie z takimi sytuacjami. Homik zresztą potrafi powiedzieć już, że jest zły, albo że mu przykro i ja osobiście uważam że to nasze wspólne duże osiągnięcie. jego emocje są oczywiście czasami trudne do opanowania dla nas, dla niego tym bardziej, jest w końcu malutki, ale umiejętność ich nazwania jest wg. mnie dla niego sporym krokiem w kierunku dobrego poznania siebie i stawania się coraz fajniejszym małym człowiekiem.

aha, no i oczywiście H. idzie wkrótce do przedszkola, więc zobaczymy też jak sprawdzą się umiejętności których do tej pory staraliśmy się go nauczyć :)