9.01.2015

przedświąteczny post

dzisiaj homik po raz pierwszy chyba w życiu sam, przez nikogo nie proszony, nie nagabywany, nie ponaglany, i w ogóle z własnej inicjatywy ubrał się. po prostu poszedł do swojej komody, wyciągnął i skompletował ubranie i się ubrał. potem zdradził, że chciał zrobić niespodziankę babci, która umówiła się z nami na robienie pierniczków (co prawda po południu dopiero, ale to może ciut dla niego za trudne do wyobrażenia sobie). także w sumie tochę wow, tym bardziej, że ubieranie się nie zawsze idzie płynnie i gładko. (hehe to było na początku grudnia, taki wielotygodniwy post wyszedł)

w ogóle ostatnio coraz łatwiej się z nim dogadać i poumawiać na różne rzeczy, których sam potem pilnuje. pewnie to zasługa tego, że jest w domu stale od tygodnia, ze względu na tournee bakteryjne które odbywa się u nas od jakiegoś miesiąca ciągle i w sumie to przechodzimy kolejne infekcje na zmianę. na razie każde z dzieci zaliczyło po jednej serii antybiotyku. mechanizm w każdym razie jest chyba taki, że homik będąc dużo w domu lepiej się zgrywa z nami, z Wiewiurką, z opiekunką. nawet "smak" mu się bardziej przechyla na domowy, bo zwykle to raczej nie protestuje tylko gdy jemy jedzenie podobne do diety przedszkolnej (kotlet, ziemniaki, spaghetti, kanapki), natomiast teraz został przyłapany nawet na jedzeniu kiełków i próbował sushi, co się dotąd nie zdarzało.

tak jak w przypadku samorzutnego ubrania się, najlepiej sprawdza się jednak automotywacja - podobnie było, gdy homik któregoś dnia bawiąc się chwilę sam, przyszedł do mnie z kartką na której było już napisane jego imię, tylko że bez ostatniej literki. napisał je samodzielnie, chciał tylko dopytać o literkę ostatnią, bo zapomniał jak wygląda. no i napisał. a wcześniejsze próby zabaw w naukę pisania spełzały raczej na niczym - widać to nie był moment na "to". i sam sobie ten moment w końcu wybrał.

Homik poza tym ma fazę na symetryczne budowle i buduje różne ciekawe rzeczy z duplo i lego, czasami zaskakując nas dokładnością odwzorowania:

a to była kreacja z tzw. pamięci po obejrzeniu The Cars:

 
no my byliśmy nieźle zdziweni, a to juz było ze 4 miesiące temu!

wspomniane wcześniej bakteryjne tournee miało w ogóle mocny akcent już na samym początku: mieliśmy jechać pod koniec października do Torunia, ale profilaktycznie poszedłem z Wiewiurką do lekarza w piątek wieczorem, z brzydkim, ale niewinnym jak wydawało się, kaszlem. zdarzało się bowiem w przeszłości, że przychodziliśmy do naszej ulubionej pani doktor zmartwieni kondycją dzieci, a ona stwierdzała, że w sumie to nic im nie jest. tym razem nastawiałem się więc na jakąś nieszkodliwą diagnozę. ale po osłuchaniu usłyszałem: "no, dziś to panu nie powiem że jej nic nie jest. zapraszam na prześwietlenie, a jak będzie płyn w płucach to do szpitala". WTF ? także tego...całe szczęście płynu nie było, skończyło się tylko na antybiotyku. ale trochę się wystraszyłem. no i z grubsza od tego czasu mamy jakiegoś gila w domu non-stop - jak nie dzieci, to my, albo wszyscy razem. dowolnie.

nie przeszkodziło nam to jednak na przykład wybrac się w chwilowym oknie między chorobami do Teodorówki w czasie długiego listopadowego weekendu. my, to znaczy ja i dzieci, bo Mama właśnie wtedy zaległa w boleściach w łóżku i została w domu na regenerację. wyjazd udał się świetnie, spotkałem się ze znajomymi, z którymi ciężko jest się spotkać w Warszawie, a dodatkowo na Słowacji trafiliśmy słoneczną niedzielę z 18st. ciepła :) dzieci też zachwycone, bo i dużo cioć i wujków, i miejsce nowe, no i atrakcje w postaci np. wizyty w muzeum szkła w Krośnie (polecamy!)



W grudniu też jeszcze udało mi się (w końcu, wraz z tzw. zespołem) zagrać koncert w klubie The Clash, sam koncert to odrębna historia, ale dla wzmianki i podsumowania można powiedzieć że w miarę się udało, dobrze nam się razem grało i pewnie będziemy chcieli takie występy powtórzyć! wyglądało to np. tak 



a więcej kawałków można znaleźć tu 

potem oczywiście rozpoczęliśmy przygotowania do świąt, ale nawet nie było jakoś szczególnie trudno, udało się w miarę na spokojnie. o samych świętach i o tym co się działo w czasie 2 tygodniowego wolnego (a działo się SpORo) i już w nowym roku napiszę wkrótce...mam nadzieję :)

na koniec pytanie: co to może być?