18.03.2014

spring or just teasing?

idzie wiosna, a przynajmniej się tak może wydawać. ludzi bez dzieci wali to o wiele bardziej, ale dla rodziców, zwłaszcza więcej niż jednego malucha wiosna to zbawienie, prawdziwa ziemia obiecana spacerów, suchych placów zabaw, długiego dnia i ciepłego powietrza. na dłuższą metę bowiem dzieci w czasie zimy dostają w domu kociokwiku i już w okolicach lutego te sprawniejsze bujają się na żyrandolu z nadmiaru niewykorzystanej energii a te mniej sprawne wyciągają wszystkie możliwe zabawki i rzeczy z szafek kuchennych tworząc armageddon idealny. codziennie. a czasami nawet dwa razy dziennie. wiosna natomiast oznacza długie wyczerupujące godziny na placach zabaw, skwerach i spacerach, czego wynikiem jest szybki wieczorny zjazd do zajezdni i błogi spokój dla rodziców. dlatego rodzice cieszą się z wiosny. bardzo. (no dobra nie tylko dlatego, wiosna jest ogólnie spoko, ale to jest akurat powód szczególny). na wiosnę jest też mniej chorób, gila, antybiotyków i innego syfu. wiosna-samodobro.

nie inaczej jest u nas - powoli w odstawkę idą syropy, inhalacje i inne atrakcje, Wu i Homik coraz więcej czasu spędzają poza domem - z nami albo z Kasią i mogą się wyszaleć. a potencjał mają: wiewiurka podpatruje WSZYSTKO u starszego brata i jest strasznie aktywna i ciekawska. to jest fajne i niefajne zarazem. fajne bo strasznie ucieszna jest w tym swoim odkrywaniu, szperaniu, próbowaniu, a niefajne bo powoduje przebodźcowanie wszystkich wokół, przynajmniej troszeczkę. no ale, Wu uczy się teraz dużo mówić i do jej słownika weszły w mijającym tygodniu np słowa..:
tinka - dziewczynka
kunka - kurtka
siam - strażak sam (yt ftw! )
dziem - to wiadomo
pinka - piłka
pi - śpi
majuja - mamusia
acha - Kasia
no i od pewnego czasu gromko woła brata po imieniu :)

a, hitem ostatnich dni jest klasyczna, zakupiona przez Allegro huśtawka typu przesuwane szczebelki plu dwa haki w futrynie. bujają się te dwa małe małpiszonki na zmianę, a zmianami zarządza pani Klepsydra :)

Homik w ogóle wrócił do przedszkola, nawet jest w miarę spoko, no i przede wszystkim - to chyba najważniejsza zmiana - powoli powoli przyzwyczaja się do samodzielnego ubierania więc poranne wyjścia są w miarę fajne i przyjemne. poza tym zauważamy, że można coraz fajniej się z nim dogadać i nie upiera się przy swoim tak często - np. dzisiaj nie nalegał na zrobienie kolejnego wafelka z dżemem tylko wielkodusznym "no, dobra!" zgodził się na zjedzenie gotowego po wiewiurce. tak bywa czesciej niż do tej pory i to jest fajne. prawdopodobnie dlatego, że my też czesciej odpuszczamy i nie upieramy się przy swoim. to działa!

w tle zaś odbywa się operacja przniesienia Homika do innego, fajniejszego przedszkola, gdzie mamy nadzieję się dostać od września <obyobyoby>

idzie wiosna, bedzie dobrze, na kawiecień wszystkie weekendy zaplanowane. FTW! do usłyszenia!

3.03.2014

wiewiurka czyli 100% 2letniej aktywności

na początek update słowniczka:
tutaj, moje, anton, piciu, koka (kotek), koko (kakao),kachu (kasia), toto? (co to?) i jeszcze trochę innych, ogólnie gadulstwo na całego! no i prawie cały czas coś tam sobie małe Wu trajkocze, zagaduje, dopytuje, węszy, szuka, przestawia, kręci. jednym słowem 100% dwulatki w dwulatce.

jesli chodzi o pozostałe kwestie to era kakao jeszcze się nie skończyła, bo każdej nocy musimy zapewnić obowiązkową przynajmniej jedną dolewkę. staramy się robić kakao coraz cieńsze żeby powoli, krok po kroku zmigrować się do wody z kubeczka, ale to jednak wciąż bardziej kakao :) żałujemy że Wu nie je więcej na kolacje, i potem dogania dzięki kakao, no i kwestia uzębienia - bo przecież w środku nocy po wypiciu kubka mleka nie będziemy jej myć zębów (zrobienie kakao to już jest niezły heroizm :D ), a próchnica nie śpi :(

co więcej ? no chyba powoli wychodzimy z czarnego przedwiośnia (kiedyś problemem był przednówek, rodzice małoletnich natomiast cierpią na syndrom zagilowanego przedwiośnia), bo po 1,5 miesiąca chorób, anytbiotyków, gila do pasa i cotygodniowych wizyt u lekarzy wychodzimy (oby!) na prostą. Homik nie był w przedszkolu w lutym ani pół dnia, no i niby chciałoby się żeby poszedł do dzieci, ale z drugiej strony jest obawa czy aby nie zaczniemy balu z gilem od początku. no dylematy, dylematy...przynajmniej nie tylko my takie mamy, jak donoszą Frau Ciocia Ania i ostrzy sąsiedzi.

ponadto Homik bardzo chętnie spędza czas z dziadkami, w teatrze, na działce, sali gimnastycznej i oczywiście na placu zabaw, na co pozwalają coraz śmielsze powiewy wiosny. a, no i zadaje czasami głębokie pytania w stylu "mamusiu a co to jest przestrzeń?" :) no i ogólnie to we dwójkę z Wiewiurą są nieźli, po pierwsze broją, po drugie antek jest nadzwyczaj "usłużny" jeśli chodzi o wymyślanie i pomaganie w dokonywaniu czynów niedozwolonych i swoim słodkim głosikiem pyta mniej więcej tak "chcesz też zjesc czekolade? no tak?" "nasypiemy mąki na podłogę? chcesz, tak?". istny gang olsena. aha, W na już swoje ulubione bajki i dostaje pozytywnego szału na widok TuTiTu na YT.

no, grunt że wiosna blisko, będzie ciepło, zielono i przyjemnie. pozdrawiam!

ps. i jeszcze jedno: Mama uszyła dla WuWu kota. kot jest SZAŁOWY!!!!

no czyż nie? :D