24.01.2014

festiwal farmakologiczny

ostatnio naszła mnie taka myśl, że zanim sie te dzieci urodzą, zwłaszcza pierwsze, to sobie człowiek nie może tego w ogóle wyobrazić, jest przejęcie, zadęcie i martwienie się na zapas. przed drugim też, może nieco mniej, ale jednak zawsze trochę, bo niby sprawy już znane, ale stopień komplikacji rośnie. no grunt, że zanim się tego byka z rogi chwyci, to się on wydaje straszny i groźny. a potem...mnie refleksja naszła niedawno, znaczy kiedy Wu ma już 20 miesięcy i tzw. całkowitego stażu mamy ponad 3,5 roku. no grunt, że się po prostu żyje,  nie myśli sie codzień wychodząc z domu do pracy "ojej, co to będzie, ojoj, co z dziećmi?". poszednieje to wszystko.

no ale są okresy, kiedy bynajmniej rutyna nie doskwiera. na przykład teraz, kiedy oboje dzieci biorą różne antybiotyki plus do tego mase innych specyfików. oczywiście smarkają, prychają, nie mają apetytów, w nocy się co chwilę budzą, do tego są marudne i okropne. jakby tego mało było, również i mnie dopadło jakieś badziewie, więc zaliczam rzadkie w moim przypadku zwolnienie.

mamy nadzieję, że to jednak chwilowe i po wybraniu dawek obowiązkowych wszelkiej maści zarazy nas opuszczą. w mędzyczasie bowiem naturalnie postęp idzie na przód, i Wiewiurka coraz więcej mówi - coraz więcej swoich małych słówek, coraz więcej swoich zdanek. ostatnio uwielbia tańczyć, byle kawałek trzech nut na krzyż wywołuje u niej pocieszne podrygi i razem z Homikiem tutaj skaczą wkoło nas. ponadto - tak mówi mama, a w końcu jest psychologiem - Wu nauczyła się ważnej rzeczy - spojrzenia na świat z perspektywy innej osoby, co na razie objawia się tym że podając telefon żeby coś pokazać, przekręca go tak, żeby oglądający miał obraz "normalnie", a nie do góry nogami. aha no i w ogóle często ostatnio mówi "tata", co do niedawna praktycznie sie nie zdarzało.

Homik za to śpiewa piosenki i często sam mówi jakieś wierszyki, układa sam 50-częsciowe puzzle i powoli chyba sam zaczyna odkrywać kiedy należy spać, a kiedy nie. dla nas to iskierka nadziei, bo na razie w procesy kładzenia się spać jesteśmy zaangażowani aż do ostatniego mrugnięcia powiek...a ostatnio 2 razy udało się że zasnęli oboje sami bez naszej obecności..pewnie to dopiero pierwsza jaskółka, ale mamy nadzieję, że wiosna już niedługo :)

na zakończenie nasz arsenał: