4.03.2013

ociwiście

ociwiście to mówi homik, bo mówi coraz wiecej, śmielej i śmieszniej :) stoił itd. zaczął też sam, tzn po dobroci kłaść się spać w łóżeczku z wyjętymi szczebelkami(!), bynajmniej nie od pierwszego strzału, ale i tak widać znaczącą zmianę w jego podejściu do wieczornego spania. poza tym, w ciągu dnia, gada jak najęty, i powtarza po nas co drugie słowo, czasem zaskakując nas stopniem komplikacji. często sam zaczyna opowiadać np. co widać z samochodu (o, karetka!) itp. a hitem ostatnio był "kotodyl" zrobiony-wygryziony z wafelka w czasie jazdy (wcześniej była rybka też).

mała wiewiurka przestaje powoli być mała i zamienia się w turboszczura z doładowaniem. nie raczkuje tylko wciąż pełza energicznie po domu, znajdując wciąż to nowe obiekty do zbadania, zjedzenia i oblizania. no i jest niewiarygodnie ciekawska, wszystko chce dotknąć, sprawdzić, obejrzeć. używa już wielu zróżnicowanych głosek i domaga się podczas wspólnych posiłków tego, co jemy my. objawia się to np. tym, że przestaje skakać w krzesełku dopiero po otrzymaniu parówki, bo homik też je parówke. poza tym je mało i wybrednie, ale to nam sie tak zdaje, bo podobno opiekunce zjada wszystko. grunt że rośnie i robi dużo kup.

ostatnie dwa tygodnie były szalone, bo ja byłem 6 dni w Londynie, po czym zaraz po moim powrocie pojechaliśmy do Krynicy. sukces niebywały, bo udało nam się nawet parę razy zjechać, dzięki połączonemu wysiłkowi naszemu, naszych wspaniałych znajomych którzy opiekowali się dzieciakami i naszych wspaniałych darczyńców sprzętu narciarskiego! smak na narty został rozbudzony na nowo i w następnym sezonie koniecznie musimy powtórzyć tę operację. było tak czy siak sympatycznie, bo było dużo ciekawych, nowych osób, homik dołączał się chętnie do dorosłych gier i zabaw a wiewiurka w przerwach między eskploracją pełniła dzielnie rolę maskotki. było szybko, intensywnie i miło.

jeszcze słowo o londynie: lubie to miasto i robią na mnie wrażenie fajne, wizjonerskie pomysły zrealizowane zarówno w przestrzeni ulicy (dzielnica City) jak i w poszczególnych obiektach (jak Tate Modern, czy British Museum - wiem, wiem, wielkie nazwiska, ale to po prostu jest fajne i wzbudza podziw). szkoda, że u nas na razie mało gdzie widać zrealizowaną od początku do końca wizję, gdziekolwiek. poza tym oczywiście dużo ludzi, dużo knajp i wietnamskich barów, niewiarygodne metro i rozwiązania komunikacyjne, myszy hasające między torami  i wiele wiele innych fascynujących spraw. wystarczy na jeszcze wiele wizyt. szkoleniowych ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz!