18.06.2012

szczepienie = zadowolenie

"ta, aha.." powiedzą rodzice. ale ja się będę upierał. byłem dzisiaj rano z Homikiem na szczepieniu (odra,świnka,różyczka) i jestem podbudowany! no, nie tylko tym, że H zniósł bardzo mężnie sam zastrzyk - bo to jedyny stresujący element całej operacji. poważnie, wizyta u lekarza to w sumie dobra zabawa, nawet balony rozdają i lizaki!
ale najbardziej jestem podbudowany postawą pań pielęgniarek. otóż, ani razu dzisiaj nie usłyszałem sakramentalnego "no, nie bój się..."! a zazwyczaj było to standardem, nawet jeśli Homicek wkraczał do gabinetu z ciekawością  i uśmiechem na buzi. zresztą, takie wywoływanie nieobecnego strachu powoduje też stres u mnie - bo widzę, że moje dziecko się nie boi wcale, ale że zaraz dzięki "życzliwym" podpowiedziom zacznie - bo sam poczuje napiętą atmosferę, stres pani pielęgniarki (żeby dziecko nie zaczęło płakać) i mój dyskomfort.
dlatego po stokroć brawo dla pań z przychodni na Dąbrowszczaków! oby tak dalej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz!